Ta strona została przepisana.
Niech myśli szalone,
Jak wichry śród morza
Targają wciąż — duszą,
I pędzą — w bezdroża!
(Twardowski zrywa się ze snu).
Twardowski.
Jak mnie sny męczą! — hej!... przybądź szatanie!
(do Szatana, który wystąpił z pod ziemi).
Nową rozrywką wstrząśnij umysł mój...
Szatan.
Chcę być posłusznym — choć wyznam ci panie,
Że mych pomysłów wyczerpnął się zdrój.
Twardowski (z ironją).
O nędzny karle! takaż twa potęga?...
Gdzież — nieprzebranych uciech obietnice?
Szatan.
Roskoszy ludzkich wprawdzie spora księga,
Aleś z niej wszystkie wykradł tajemnice...
Żyłeś zbyt prędko... puściwszy swe żagle
Na morze uciech — zużyłeś się nagle...
Twardowski (z gniewem)
Milcz! bo powściągnę twój język zuchwały! —
Nadwornym błaznom pozostaw morały;
Kiedyś niewolnik, czyń to, co ci każę.
Wiesz, jakie prawo nad tobą mi służy!