Ta strona została przepisana.
Starosta.
Moja wina,
Że lepszym przyjąć nie mogę Waszmości;
Proszę wybaczyć. W mym szlacheckim dworze
Inne przyjęcie czekało mych gości; —
Lecz gdy nas szatan zasklepił w tej norze,
Niechże chęć dobra za uczynek stanie; —
A żyd arendarz robi mi nadzieję,
(Żyd się kłania)
Że póki trąbka nie wyzwie nas w knieje,
Starego miodu nie zbraknie we dzbanie.
Chór myśliwych.
Więc pijmy — użyjmy,
Co dzisiaj — to nasze.
O jutrze — któż roi?
Gdy pełny dzban stoi,
I w ręku pienią się czasze!
(piją)
Justysia (kołysząc dziecię śpiewa)
Luli maleńki, luli,
Mruż oczki, mruż,
Niech Anioł-stróż,
Twą skroń, swem skrzydłem otuli.
Starosta (do Żyda)
Co to za śpiew?... i skąd jest ta niewiasta?...