Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/34

Ta strona została przepisana.
II.

W Płocku — u tumu, cichość głęboka;
Noc, z swym orszakiem ćmy i milczenia
Weszła, pod wzniosłe, krągłe sklepienia,
I nieprzejrzana, gęsta pomroka
Zaległa kościół; a tylko w dali
Bladym połyskiem siekąc ciemności,
Jak duch wchodzący w progi wieczności,
Jedna, wisząca lampa się pali;
A tylko — w ciszy tajemnic pełnej,
Jakiś szmer głuchy i niezupełny
Czasem w załamy sklepień uderzy.
Czy to odgłosy szumne, pijane,
Z gmachów zamkowych aż tu zbłąkane?...
Nie... to westchnienia i szept pacierzy.

III.

Któż się tam modli?... Jeżeliś ciekawy,
Wejdź w sień zamkową; gdzie dębowe ławy
Przy ostrem świetle wielkiego komina
Obsiadła dworu popleczna drużyna.
Siądź i posłuchaj: — jak wąsate koło,
Miód, piwo pije i gwarzy wesoło.
Mowa — o giermku, ulubieńcu księcia,
Co wzięty na dwór w sławnem mieście Rawie,
Wzrósł na usługach od lat pacholęcia;
Na dworze płockim nie znano go prawie,
Bo Płock niedawno z dzielnicą Warszawy
Zwiększył puścizną książęce dzierżawy.