Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/341

Ta strona została przepisana.
Szatan.
(przypatrując się omdlałej)

To nic... trochę strachu...
Proste zemdlenie — dowód, że nerwowa...[1][2]
Ale się nie trwoż — jest... i będzie zdrowa...
Gdy spocznie — przyjdzie do siebie po trochu...

Twardowski (z gniewem pokazując po karczmie)

Przeklęty djable! jak mogłeś nas, w lochu
Takim osadzić? — czemuś nie wzniósł gmachu,
Którym ci kazał?

Szatan.

Gmach gotów... i czeka...
Ślicznie się udał — to dzieło olbrzymie,
Nic wspanialszego nie zobaczysz — w Rzymie,
Nawet do niego droga niedaleka...
Lecz kto mógł zgadnąć? — że na zjeździe z góry,
Rumaki tak się przestraszą figury,
Że na kieł wezmą — przez chrósty i łomy
Rzucą się oślep na tor nieznajomy,
Uderzą o pień, urwą przód kolasy,
I jak szalone popędzą na lasy?...
Tegom przewidzieć nie mógł.

(ukazując na Hannę)

Patrz, jak bladość
Schodzi z jej lica... widzę twoją radość...
Oj, oj! — szczęśliwcze! — te drobne przeszkody,
Ta jakaś dziwna wypadków zawiłość,

  1. Wiszniewski, w Historyi Literatury Polskiej T. IV. str. 184 powiada: „że właśnie w XV wieku, wiele się pod względem lekarskim zmieniło. System muskularny począł ustępować przewagi nerwowemu i większej czynności naczyń, jak suchy kaszel we Francyi i osobliwsze krwotoki pokazują,“
  2. Przypis własny Wikiźródeł Odnośnik błędnie kieruje ku pierwszemu przypisowi redaktorskiemu.