Ta strona została przepisana.
Kiedy w Krakowie trzymałem gospodę,
On wszystkie wino przemienił mi w wodę;...
To jest Twardowski!...
Myśliwi (cofając się z przerażeniem)
Czarnoksiężnik?...
Twardowski (z dumą)
Tak!
Jestem nim!
Hanna (załamując ręce)
Nieba!
Starosta.
Toś nielada ptak!...
Teraz z Waszmością poczniem z innej beczki;
Złegoś na świecie nabroił niemało,
Choć przed urzędem ujść ci się udało,
Z pod mojej ręki nie znajdziesz ucieczki.
Do tylu zbrodni przybywa dziś nowa,
Gwałt na klasztorze — to sprawa gardłowa.
(do służby)
Pojmać i w łyki!
(służba posuwa się ku Twardowskiemu)
Twardowski (groźno)
Ani kroku dalej!
Drżyjcie! — bo jeśli liczba was zuchwali,