Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/355

Ta strona została przepisana.

Patrzycie na mnie jakby na raroga?
Przecież nie takim czarny jak mnie piszą!...
Oho! w tem widzę prosto zazdrość mniszą;
Dają mi ogon, rogi i pazury,
By dobrych ludzi odstraszyć od dzbanu;
Niechże w te brednie wierzą sobie ciury,
Ależ nie ludzie rycerskiego stanu.
Wiem, że gdy Waszmość bliżej mnie poznacie,
To się serdecznie zemną pokochacie,
Bom walny kompan do każdej zabawy,
Do gry, hulanki i gracz do kielicha.
Gardło dam w zakład... choć nie szukam sławy,
Że najtęższego przepiję wam mnicha.

Wszebór (na stronie, do towarzyszy)

Podobno lepiej wynieść się zawczasu,
I resztę nocy przepędzić wśród lasu.

(Myśliwi posuwają się ku drzwiom)
Jeden ze służby myśliwskiej.
(wpada do karczmy z przerażeniem)

Strach! strach! co się tam koło karczmy dzieje!...
Snąć całe piekło wywarło się w knieje,
A w górze — co za pisk i jaki szum?...
Ze wszystkich świata stron
Czarnego ptastwa zlatuje się tłum,
Kruków, sów, kawek, puchaczy i wron,
Słyszycie!... krokwie trzeszczą!... bo gromada
Cały dach karczmy obsiada.

(ogólne przerażenie)