Ta strona została przepisana.
Co się subtelnym dowcipem zaszczyca.
Treść taka — sądzę, że się wam podoba, —
Raz djabeł kupił duszę od szlachcica,
Szlachcic frant, djabła oszukać miał chrapkę,
Lecz sam nieborak złapał się w połapkę;
Rzecz dość zabawna, choć pomysł nie nowy.
Twardowski (który słuchał końca z niecierpliwością)
Po cóż kołujesz dalekiemi słowy,
Wyłóż rzecz krótko.
Szatan.
Wybacz — te wybryki,
Których nabrałem z ksiąg waszej Logiki,
Foljanty grube — choć w nich — pusty dym!
Każesz być zwięzłym, ja zgadzam się na to,
A więc ci powiem krótko, węzłowato,
Mistrzu, ta karczma nazywa się — Rzym!
Twardowski (z zalęknieniem)
Jakto?
Szatan.
Po prostu, znajdujesz się w Rzymie,
A choć tu nie ma Świętych, ni Papieża,
Przecież w osnowie naszego przymierza,
Chodziło tylko o imię.
Twardowski.
Kłamstwo!