Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/396

Ta strona została przepisana.

Niosący zdrowie jego strumień czysty,
Mruczy pod cieniem lipy wiekuistej.

II.
Wieczór — świat cały gęsta mgła zacienia

Zorza już gaśnie na niebios błękicie;
Wróciły stada i ucichły pienia,
Na głuchych polach obumarło życie;
Ni róg myśliwski nie zaszumi w lesie,
Cisza dokoła, — tylko wzdłuż parowy,
Słychać niekiedy, jak dzwonek pocztowy
Echem odbity, daleki dźwięk niesie.
Już i na Dnieprze, na rybaków łodzi
Nie widać ogni. Północ — księżyc wschodzi,
Gwiazdy goreją śród błękitu łona,
Pola, zarośla, wody — sen obwija.
Klasztorna ustroń w cieniu pogrążona,
We śnie głębokim, trosk ziemi nie czuje;
Na wieży zegar dwunastą wybija,
Wszędzie spokojność i cisza panuje. —
W dalekiej celi, zaledwie dojrzany
Błyska kaganiec, — w niej męczennik młody,
Kończy swój żywot uciechom nieznany;
Straty, cierpienia, smutki i przygody,
Na jego czole straszny znak wyryły,
Okropność zgrozy wybiegła na lica;
Mnich, życie kończy — na brzegu mogiły
Los jego życia, kryje tajemnica.
Zkąd on?... kto taki?... któż to wiedzieć może.