Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/51

Ta strona została przepisana.
XVI.

I milczenie znów ponure
Gmach zaległo — w cieniów łonie,
Blado, jedna lampka płonie,
A jej promyk lecąc w górę
Krążkiem światła strop pokrywał,
Jak obłoczku śnieżny rąbek,
Lub jak gdyby Duch gołąbek
Nad świątynią ulatywał.

XVII.

Noc była cicha — chmur czarne orszaki
Co wisząc, długo zdały się spoczywać,
Zwolna ruszyły, jak wędrowne ptaki
W daleką drogę. — W przerwach się odkrywać
Zaczęło niebo; wychłonięty z chmury.
Wszedł księżyc pełny na niebios lazury.
Przez długich okien szyby malowane,
W środek świątyni bladem światłem błysnął,
I sieci szklane któremi się wcisnął,
Z ich tłem jaskrawem przerzucał na ścianę,
A słupy światła w kościół zstępujące
Ukośne, ciche, tajemnicze, drżące,
Jasnemi smugi gąszcz cieniów rozdarły.

XVIII.

Nagle — drzwi boczne na wściąż się roztwarły
Drzwi, co łączyły przez krużganki kręte
Książęcy zamek i to miejsce święte.
W nich — staje postać anielskiego wdzięku,