Strona:PL Zieliński Gustaw - Poezye, tom II.pdf/99

Ta strona została przepisana.

To, potem widać, jak wspomnieć coś żąda,
Bo patrzy w niebo, a z oczu łza płynie;
Spojrzy, pociągnie okiem po dolinie,
A w oku jego znów widać nadzieję.
Lubym obrazem myśl wzburzoną koi,
A potém nagle zamyka się w sobie,
I w tej pozornej nieczułości — stoi
Nieporuszony — jak posąg na grobie.
Lecz gdybyś wówczas, gdy wszystko milczące,
Nie uwiedziony tym stanem spocznienia,
Zdołał rozjaśnić te uczucia wrzące,
Których moc żadna w człeku nie przygłuszy,
Widziałbyś — całą walkę jego duszy,
I tę okropną chwilę — przesilenia. —

8.
Cisza!.............
Tylko w łonie chmur
Słychać szumy piór,...
Może orła, co się pławi?
Nie!... to ciągnie pułk żurawi,
W błękitną dal omglonych gór.
Na niebie cicho — na ziemi jeszcze
Słychać jak wietrzyk po kwiatach muśnie;
Jak konik polny w trawce szeleszczę,
Jak srebrna rybka nad wodę pluśnie.
Cisza!.............
Głuchnie szmér i brzęk!...
Tak za dźwiękiem dźwięk
Utraca lutni struna pęknięta,