Strona:PL Zieliński Znaczenie Wilamowitza.pdf/19

Ta strona została uwierzytelniona.

triumwirat konieczny; pożądani są inni, których jest nieprzebrane mnóstwo, ale już w drugim rzędzie.
Filozofja grecka jednak powstała z greckiej religji; Zeller tego nie uznaje, ale pomimo to tak jest. I nietylko z niej powstała, lecz aż do samego końca przebywała z nią w ścisłym kontakcie; co zaś do Platona, to Windelband — jeden z najlepszych śród owych „drugorzędnych” — słusznie rozpatruje go jako działacza religijnego równolegle z jego działalnością ściśle filozoficzną. Że Wilamowitz wcale nie stronił od greckiej religji, wiedziano już oddawna; coprawda jego króciutki szkic o niej, zakopany w małoprzystępnem miejscu, dużego wpływu nie wywarł, a różne rozprawy charakteru mitologicznego, rozsiane tam i sam, tylko częściowo zachodziły w dziedzinę właściwej religji. Jej poświęcił to dzieło, o którem sam przeczuwał, że będzie ostatnim jego utworem i poniekąd testamentem. Nie udało mu się doprowadzić go do końca: śmierć wyrwała mu pióro z ręki właśnie, kiedy miał napisać ostatni rozdział, zapewne reasumujący, drugiego tomu. Pierwszy już się ukazał, ale nie daje możności sądzić o charakterze całego dzieła: autor bowiem doprowadza rozwój religji greckiej tylko do Homera, o którym traktuje ostatni jego rozdział, podczas gdy poprzednie poświęcone są trzęsawicy greckiej prehistorji, do której autor miał — ze swego punktu widzenia muszę powiedzieć: niestety — szczególne upodobanie. Mniejsza o to, jak również i o to, że tytuł całego dzieła — Der Glaube der Hellenen — nie odpowiada jego treści, ponieważ „wiara” jest tylko częścią religji i może nawet, skoro chodzi o Greków, mniejszą jej częścią w porównaniu z kultem, z częścią obrzędową. I tu mogę wskazać na to, w czem zawiera się siła Wilamowitza w porównaniu z pozostałymi badaczami śród jego rodaków.
Protestanci chętnie zarzucają katolicyzmowi jego „pogański” charakter. Przyjmuję ten zarzut — „pogański” bowiem w tym wypadku znaczy to samo, co „antyczny” — i wyciągam zen dalszą konsekwencję: droga do zrozumienia religji antycznej prowadzi przez katolicyzm, nie przez judaizm lub protestantyzm, który z tego punktu widzenia jest zrejudaizowanem chrześcijaństwem. No, katolikiem Wilamowitz nie był, wyrósłszy jednak w środowisku katolickiem, miał zrozumienie i uznanie dla piękna właśnie obrzędowej strony naszej religji. Mógłbym przytoczyć szereg miejsc z jego poprzednich dzieł, świadczących o tem jego usposobieniu; ograniczę się do jednego, które mnie szczególnie wzruszyło. Nawiązując do Exod. XX 4 „Nie uczynisz sobie ryciny ani żadnego podobieństwa, które jest na niebie wzgórę i t. d.”, powiada on w swych pamiętnikach (str. 133): „Przykazanie prawdziwego Boga brzmi: uczynisz sobie rycinę i podobieństwo”. To jest wyraźne wyzwanie, rzucone pod adresem judaizmu i zbałamuconego przezeń protestantyzmu i w zupełnej zgodzie jeżeli nie z teorją (niestety), to z praktyką wyznania katolickiego. Jak się ten zasadniczo filokatolicki pogląd odbił na jego ujęciu religji greckiej, to zobaczymy po ukazaniu się drugiego tomu: pierwszy o tem sądzić jeszcze nie pozwala.