Strona:PL Zola - Płodność.djvu/1008

Ta strona została skorygowana.

pogardzonego przezeń również, który dziś rozsypuje się tak samo w gruzy ze starości.
— Słyszysz, choćby mi Teresa włóczyła się tu u nóg moich, ja jej nie oddam nigdy temu złodziejowi twemu synowi, słyszysz, nigdy!.. Czy dlatego, żeby drwiono sobie ze mnie w całej okolicy, czy dlatego, żebyście mnie tak samo zjedli, jak zjedliście wszystkich innych!
Bez wątpienia coś takiego ukazać mu się musiało niejasno z dala, niby nagła groźba. Skoro Antoni umarł, Grzegorz więc teraz weźmie młyn jeśli poślubi Teresę... I weźmie również ziemię, ten dział cały, leżący odłogiem, zatrzymywany przez niego z taką dziką radością, tak namiętnie zaś upragniony przez właścicieli folwarku a który on odstąpiłby im niezawodnie, jak skoro tylko, zostałby tu panem.
Ta myśl, że Chantebled mogłoby zaokrąglić się jeszcze jego polami, do reszty doprowadziła młynarza do szaleństwa.
— Twego syna ja poślę na galery a ciebie, jeśli sobie ztąd nie pójdziesz zaraz, ciebie wyrzucę za drzwi... Idź mi ztąd, idź precz natychmiast!
Bardzo blady, Mateusz cofał się zwolna drobnemi krokami przed tym waryatem rozszalałym i wyszedł, mówiąc spokojnym głosem:
— Jesteś nieszczęśliwym człowiekiem. Przebaczam ci, bo w tej chwili ciężkie spotkało cię zmartwienie. Zresztą jestem spokojny zupełnie,