Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T1.djvu/222

Ta strona została przepisana.
Głos niewieści

Dziecię u piersi i pierś, katolicką przeszyto mi strzałą! — nie dowlokę się już do was. Bracia, do widzenia gdzieś!

Głos starca.

Czterech synów mi wczoraj spłonęło na stosie — duch z nimi, duch z wami — noc całą szedłem — usiądę by umrzeć. Do widzenia gdzieś!

Kilka głosów.

Kiedyż Paraklet obiecany przyjdzie!

Chór Albigensów.

Dla nas dziś, bo umrzem dziś! a światu kiedy? Jeden Ojciec w niebiesiech i Syn tylko wiedzą!

Kilka głosów.

Więc już nam niemieć jutra żadnego na ziemi!

Chór Albigensów.

Po lochach, kajdany! na rusztowaniu, topór, oto jutro nasze! Odchodząc, przekrzywione Słowo Chrystusa zostawiamy Rzymowi! połączył się Rzym z przemocą okrutnych i świeckich i będzie gnębił po świecku, aż sam zgnębion będzie.

Kilka głosów.

Chrystus porównał sługi i pany, męże i niewiasty, a kościół ukamienował nas bośmy chcieli być wolni i równi!

Chór Albigensów.

Puhar niedopity życia wysuwa się z rąk naszych — inne usta ku niemu się nachylą. O Templaryusze, w ręce wasze składamy go — przyjmijcie go od nas — wy obalicie niesprawiedliwość i gwałt wy doczekacie się ducha?