Ta strona została przepisana.
Mąż.
Stary szlachcic dwa razy nie powtarza słowa. — Jezus i szabla moja.
Głosy w krzakach.
Marya i szabla nasza — niech pan nasz żyje.
Mąż.
Wiara! do mnie — bądź zdrów, obywatelu. Wiara! do mnie — Jezus i Marya.
Noc. — Krzaki. — Drzewa.
Pankracy (do swoich ludzi.)
Położyć się twarzą do murawy — leżeć w milczeniu — ognia mi nie krzesać, nawet do fajki — a za pierwszym strzałem skoczyć mi na pomoc. — Jeśli strzału nie będzie, nie ruszać się do dnia białego.
Leonard.
Obywatelu, raz cię jeszcze zaklinam.
Pankracy.
Ty przylep się do tej sosny i dumaj.
Leonard.
Mnie jednego przynajmniej weź z sobą — to pan, to arystokrata, to kłamca.
Pankracy (wskazując mu ręką by został.)
Stara szlachta słowa dotrzymuje czasem.
Komnata podłużna. — Obrazy dam i rycerzy porozwieszane po
ścianach. — W głębi filar z tarczą herbowną. — Mąż siedzi przy stoliku marmurowym, na którym lampa, para pistoletów, pałasz i zegar. — Naprzeciwko drugi stolik, srebrne konwie i puhary.
Mąż.
Niegdyś o tej samej porze wśród grożących niebezpieczeństw i podobnych myśli, Brutusowi ukazał się Geniusz Cezara.