Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/144

Ta strona została przepisana.

Ale jeśli kochasz święcie,
Choć ci serce w proch się skruszy —
Ty uczujesz — wniebowzięcie —
W każdym bólu twojej duszy!

I ja także już znękany —
Świat ten u mnie w poniewierce,
Odkąd hańbę wziąłem w serce,
I wróg okuł mnie w kajdany!

Gdzie niewola — tam w rozpaczy
Człowiek żyje na swej niwie,
Ciąg dni krótkich buntem znaczy
I umiera nieszczęśliwie!

Mnie się marzy wśród wspomnienia
Snów przedziemskich, że gdzieś w Niebie.
Wśród mar błędnych przedstworzenia,
Jam cię widział, jam znał ciebie!

Mnie się marzy — żeś w koronie
Z meteorów tam siedziała,
W sukni srebrnej, na chmur tronie,
I żeś harfę w ręku miała.

Mnie się marzy — że księżyce
Pod twą stopą się tam lśniły,
I że wszystkie anielice
Nie tak piękne, jak ty, były!

Mnie się marzy — żeś twym śpiewem
Gwiazdy w biegu wstrzymywała
I, umilkłszy, znów zalewem
W noc błękitną je rzucała!

Mnie się marzy — że w tem Niebie
Tyś mnie zwała bratem, droga!
Dziś powraca brat do ciebie —
Znów cię woła w imię Boga!

Daj mi rękę, pójdziem razem
W puszcze wielkie, precz od ludzi,