massa, która złoci świat w około, upłynie, że srebrny strumień wyschnie, i że śnieżnej jego fali, która ciągnie za sobą zakochane oko, już nigdy nie ujrzymy. Jakiż dopiero smutek rozlałby się po naszej piersi, gdybyśmy duszy ulubionej już uczuć przy sobie nie mieli? Wieczorem w cmentarzu cichym i spokojnym, niedowierzającemu dumać potrzeba nad grobem straconej osoby. Za każdą łzą wylaną nabędzie większej pewności, im smętność większa w jego sercu, tem wiara wzrośnie mocniejsza. — I na cóżby Stwórca wlał miłość w duszę, i z miłością razem myśli o Niebie, gdyby się one sprawdzić nie miały. To, co snem się wydaje na zimnym świecie, może być rzeczywistością w piękniejszym. To, co było, jest i trwa ciągle, bo uczucia są nieśmiertelnemi, i jeśli popioły, które leżą pod nami, w wonne kwiaty przejść i rozrosnąć się mogą, nasze myśli i przywiązanie równie piękniejszą i wyższą postać przybiorą. Uczucie raz wlane w dusze zaprzestać swych postępów nie zdoła, i to, co Bóg raz dozwolił, dozwolonem jest na zawsze, co raz urządził, czemu raz nie gniewem przypatrywał się okiem, to co chwila wznosić i wzbijać się musi, aż dojdzie ostatecznego doskonałości stopnia.
∗
∗ ∗ |
Zdarza się nieraz, że wpadamy w stan błędnej niespokojności, że marzymy nieziemskim sposobem. Przeczuwamy przyszłe zdarzenia — zdaje się nam, żeśmy niewidomem otoczeni pasmem z żywych niepojętych istot, wśród jasności i milczenia zlewają się w nasze serce dziwne uczucia, podobne do wywartego wpływu nieznanej przyczyny. Wtenczas najmniejszy szelest ściąga naszą uwagę. Liść wiatrem kołysany, kamyk zsuwający się z brzegu natęża nasze ucho. Dla tego, że się co chwila spodziewamy jakiegoś głosu, bo w łonie czujemy myśli nie nasze, przeczucia cudzą