Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/258

Ta strona została przepisana.
NAPIS.

Kiedy cię przekleństwo ojca wyruguje z domu, w którym wyrzekłeś z kolebki pierwsze wyrazy do matki; kiedy z przyjaciółmi przyjdzie do pożegnania, bez nadziei, żebyś ich kiedy powitał znowu; kiedy w progu raz ostatni mamkę płaczącą uściśniesz; z bram miasta znajomym się ukłonisz na wieki; z drogi, którą się udajesz, znikną ci stopniami wieże i dzwonnice, podziwy twego dzieciństwa; nie jest to wygnanie. Jeśli, puściwszy się na morze, spotkasz wiatry przeciwne, i pędzony burzą po rozbiciu się okrętu sam jeden z towarzyszów tylu ocalejesz na skale, by nieludnej wyspy jedynym zostawszy mieszkańcem, zdobywać trochę pokarmu na jej dziedzicach, lwie i gadzinie; jeżeli tygodnie, miesiące, lata tam pędząc, doznasz niepogód i nędzy; wylejesz dużo krwi, kalecząc się po żwirze na brzegach, dużo też wspominając o straconej na zawsze ojczyźnie i rozbitych majątkach: o wierz mi, nie jest to jeszcze wygnanie. Walcząc ze stronnictwem, któreś obrał sobie, jeśli przegrasz, pojmany przez wrogów w głuchem więzieniu zapoznasz się z ich zemstą; a po mnogich torturach na światło wypuszczony, stawisz się w orszaku twoich katów, przed radą Rzeczypospolitej, która cię razem oskarży, osądzi i potępi; kiedy ci wtenczas oznajmią, że na zawsze trzeba rozbratać się z ziomkami i porzucić ziemię matkę; kiedy po wysłuchaniu wyroku pójdziesz raz jeszcze żonę uściskać i dzieci pobłogosławić w komnatach, gdzie wiszą przodków obrazy, a potem pod wieczór chłodny, w płaszczu rozdartym sztyletami w ostatniej potyczce, wyjdziesz, by nie wrócić więcej, choć czujesz, żeś nie przewinił; kiedy inkwizytor odprowadzi cię w milczeniu aż do granicy i tam puści, mówiąc: — „idź naprzód, ale się nie oglądaj;“ o wierz mi! jeśli zostawisz kraj w pokoju, swobodzie i szczęściu, jeśli oddalając się usłyszysz w około pieśni mieszkańców, nie lękasz