Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/350

Ta strona została przepisana.

Postanowiła jednak w głębi serca, że nie będzie żoną Wallensteina i dochodziła już godzina, w której miała śmierć obrać lub rękę nienawidzonego męża. Widząc jej oziębłość, Wallenstein sam rozłożył swe bogate dary na stole, a ojciec zaprowadził ją do blizkiego krzesła.
Powstał wtenczas sędzia i oświadczył, że nie godzi się przypuszczać niewiasty do ślubu. Ale w tej chwili silna ręka Wallensteina ścisnęła go za ramię i w oddalony kąt pokoju zawiodła. Pospieszył za nimi Adalbert.
— Obieraj — po cichu lecz mocno rzekł Wallenstein, a prawicą uderzył w pałasz, lewą zaś ręką podawał ciężki worek. Nie długo wahał się sędzia, a wkrótce ręka pułkownika nie spoczywała już na rękojeści szabli, ale też i w drugiej nie było złota. W tej chwili wszyscy odwrócili się od dziewicy. Leżał na stole przed jej oczyma nieszczęśliwy pergamin. Na ten widok jej rozpacz nie znała już granic, a na nieszczęście spostrzegła na kominie zapomnianą flaszkę przy wynoszeniu alchemicznych narzędzi. Porwała ją dziewica. Na długim papierze przy niej wiszącym były słowa: Trucizna. Ledwo je przeczytała, już do ust przytknęła śmiertelny napój. Potem spojrzała w stronę komnaty, w której naradzał się jej ojciec z sędzią i Wallensteinem; dziki uśmiech wydał jej myśl okropną: już nie jestem w waszej mocy. Po chwili Adalbert wrócił do stołu. Zasiedli przy nim sędzia i pułkownik. Porwał Reichstal zimną rękę Minny i połączył ją z ręką Wallensteina.
— Błogosławię was — rzekł, — błogosławię, moje dzieci. Doczekajcie późnych lat...
— Nie doczekamy ich oboje — przerwała mu dziewica i znów do dawnego wróciła milczenia.
Nie wiedział, co począć astrolog, kiedy Wallenstein porwał za pióro i podpisał się na pergaminie. Poszli za jego przykładem Adalbert i sędzia. Teraz kolej przychodziła na nieszczęsną Minnę, która już