Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T3.djvu/98

Ta strona została przepisana.
Głos w górze.

I wam daję pokój pański,
Pokój święty — chrześciański; —
Lecz słuchajcie — azaż wiecie?
Zanim wynieśmiertelniałam,
Polską żyłam na tym świecie —
Wtedy wami pogardzałam!
I to wraca mi wspomnienie,
Gdy wam głoszę — przebaczenie! . . .

Chór.

Odrodzeni — świeży — nowi —
Czy męczeństwem — czy żelazem,
Wszyscy walczyć my gotowi —
Przebacz wszystkim — równo — razem!

Głos w górze.

Przez was myśl swą Pan zeżniwi!
I będziecie żywi;,
Lecz bądźcie cnotliwi!
Po kryształach — światło Boże! —
Sam Wszechmocny kłaść nie może
W pierś nieczystą — wieków zorzę!

Chór.

Ach! z rozpaczy — nasze błędy —
Nim dokoła rozwiośniały
Nim promienie twojej chwały
Okolała nas śmierć wszędy!
Prawem władnem — po nad nami
Wiek ten uznał — wszechbezprawie;
W europejskich państw ustawie
Nam kazano — żyć zbrodniami, —
Nam kazano — być szpiegami; —
Nam kazano — wydać syna,
Wydać ojca — wydać brata,
Gdy syn — ojciec — brat przeklina
Niechrześciańskość tego świata. —