Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/173

Ta strona została przepisana.

znaczonymi do osądzenia zasług każdego, do przyznania wygranej i udzielania nagrody są: książe Mieczysław, książe Zbigniew i potężny pan Ciechanowa Wszebor z Ciechanowa. Walka między dwoma rycerzami natychmiast ustać powinna za rzuceniem między nich laski któregokolwiekbądź z sędziów; a teraz niech żyje król Władysław i hojność panów mazowskich.“
Po odmówieniu tych słów, wysypał się zewsząd na odchodzących woźnych grad złotych i srebrnych pieniędzy, a trąby po trzykroć się ozwały i turnieje się zaczęły.
Zwarły się przeciwne szyki i w natarczywym pędzie zmieszały się z sobą. Przez chwilę stali niewzruszeni rycerze, ale wkrótce potem usłyszano chrzęst broni, łoskot żelasców kruszonych o tarcze i łamiących się kopij, w oka mgnieniu spadły na ziemię pióra i szyszaki dumnie przed chwilą nad tłumem się wznoszące. Rozciągały się konie na polu potyczki, i potrzaskane odłamki stali i żelaza wzlatywały w powietrze. Wodzowie obu stron dotrzymawszy jednak siodła, gotowali się do nowej gonitwy, kilku zbrojnych straciwszy zmysły w szybkim z konia upadku leżało na ziemi. Na jednych pęknięte zbroje dowodziły mocy poniesionych ciosów, na drugich całe były pancerze, ale hełm lub puklerz zdruzgotany pokazywał, że nie z słabymi przeciwnikami mieli do czynienia.
Giermki i żołnierze weszli wtenczas do zagrody, prowadząc świeże konie rycerzom mogącym jeszcze walczyć, osłabłych zaś na siłach do własnych zanieśli namiotów.
Trąby znów zagrzmiały i rzuciły się na siebie po drugi raz waleczne hufce. Wojewoda spotkał się z Jordanem z Gozdowa i tak silnie oba się zwarli, że ich konie uderzywszy jeden o drugiego, padły bez ducha na ziemię i jeźdźców przywaliły. Jordan pierwszy się wydobył z pod zabitego rumaka, a Sieciech choć z trudnością, wkrótce potem toż samo uczynił, ale