Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/276

Ta strona została przepisana.

wychylił; lecz kiedy chciał oddać roztruchan, ujrzał kochankę zbladłą i rozciągnioną na krześle, a sam uczuł truciznę w piersiach się rozlewającą jak ognisty potok, i upuściwszy nieszczęsny puhar, upadł na własne siedzenie, nie mogąc nawet jęku najmniejszego wydać, choć najsroższe bóle rozrywały spiekłe wnętrzności.
Wtenczas Mestwin, nasycający wzrok tym obrazem, klasnął w ręce, a wnet mąż czarny, dotąd stojący za oddalonym filarem, wystąpił zpoza niego na środek sali. Tu płaszcz zrzucił na ziemię, i książe Zbigniew bez zbroi, z wiernym tylko mieczem u boku, ukazał się przerażonym i zdumionym tego zdarzenia widzom.
— Giń — zawołał groźnie wyciągając prawicę ku synowi Bolesława — odkąd Boga i rycerstwa święte zgwałciłeś ustawy, uwodząc występku a teraz i kary wspólniczkę, przestałeś być godnym mojego żelaza. Trucizna jego zastąpiła miejsce, giń więc przeklęty, i niech żaden z was tu przytomnych nie biegnie im na ratunek, bo nimby dobiegł, jużby ten sztylet tkwił w jego piersiach.
Tych słów domawiając, zebrał całą odwagę, by spojrzeć na nieszczęśliwą księżnę, ale kiedy zoczył wszystkie jej członki drżące, usta zsiniałe, ściśnięte zęby, włosy rozwiane, przeląkł się własnej zbrodni i odwrócił wzrok pomieszany. Wtenczas ognisty rumieniec rozlał się po jego twarzy, włosy powstały na głowie, pierś wzdęła się wstrzymywanym namiętności wybuchem, i okropny wyraz uniesienia zajaśniał posępną światłością w żarzących się oczach.
— Wszeborze, — krzyknął — takeś córkę wychował, dzięki ci składam, wpoiłeś w serce piękne uczucia: o, tak, zdradziła człowieka, który jej wszystko poświęcił. Ojcze tej występnej niewiasty, sam wydaj na siebie wyrok, czyś nie godzien straszliwej kary.
Ale pan Ciechanowa nie słyszał lub przynajmniej nie rozumiał tych wyrazów, bo w ciągłem odrętwieniu