Strona:PL Zygmunt Krasiński - Pisma T4.djvu/87

Ta strona została przepisana.

skutki ściągnąć na jego osobę. Henryk zaś uniesiony przywiązaniem ku Mieczysławowi, miłością ku Katarzynie, rzucał się na widoczną zgubę, z tą nadzieją i ufnością młodości właściwą, choć dobrze wiedział, że Zbigniew, jeśli go odkryją jako szpiega i gwałcącego warunki zawartej umowy, stracić rozkaże.
Za przybyciem Stefana do bramy, spuszczono most zwodzony, a kilkunastu żołnierzy wystąpiło z zamku i broniąc przystępu przeciwnej stronie, puściło tylko samego Biskupa. Powstały wrzaski i groźby. Przez chwilę trwało zamieszanie, już nawet brano się do oręża, ale na skinienie Stefana, opadły ręce wzniesione na jego obronę. Nie stracił tymczasem z oczu Mieczysław młodego giermka i dostrzegł, jak wmieszawszy się zręcznie do ludzi Zbigniewa, wraz z Stefanem wszedł do zamku. Ale w tej chwili zawarto bramę, i podniesiono na skrzypiących łańcuchach most szeroki, który oddzielił dwóch tych śmiałych ludzi od reszty przyjaciół i towarzyszy.


ROZDZIAŁ IX.
Nie oddam jej, przysięgam na ostrze tej stali.
Feliński, Barbara.

Dwa rzędy ludzi zbrojnych stało z obu stron dziedzińca, przez który przechodził biskup. Dzikie ich spojrzenia i srogie twarze wróżyły nieszczęścia. W rozmaitych ubiorach, z różnych stron i okolic ściągnieni, nie znali się jeszcze dobrze między sobą, bo Zbigniew z mnogich swoich zamków po całej Polsce rozsypanych, zebrał żołnierzy do bronienia Hanny. Wszyscy jednak mieli jednostajne szyszaki i puklerze, a Henryk, zapomocą zbroi od Katarzyny udzielonej, podczas zgiełku i wrzawy łatwo mógł się wsunąś pomiędzy orszak odprowadzający Stefana do sali posłu-