Ta strona została uwierzytelniona.
niale uciekał, jak ja wówczas. Pamiętam jeszcze, że znalazłszy się koło muru, tak silnie pchnąłem jakiegoś małego francuza, że padł jak długi i zacharczał. Przegnałem, naturalnie, wszystkich swych uciekających towarzyszów, a kiedy pierwsze szeregi zatrzymały się — skorzystałem z zamętu i uciekłem z „fabryki asfaltu”.
Nigdy już potem nie poszedłem na to miejsce. W dwa tygodnie potem rozruchy poczęły ustawać, a w trzy tygodnie Paryż wrócił do swego normalnego wyglądu. Jedynie rozkopane ulice przez pewien czas świadczyły jeszcze o rozruchach „ostatniej rewolucji francuskiej”. Rozruchy te miały jedno następstwo: „opluty“ prefekt policji, monsieur Losé, musiał się podać do dymisji...
84