Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/15

Ta strona została uwierzytelniona.



Dr. Z. Karasiówna.

Wstęp.

Brak czasu nie pozwolił mi na napisanie obszernego pamiętnika. Materiału znalazłoby się zbyt wiele. Rzucam tylko luźne wspomnienia z faktów, które mi się żywiej utrwaliły w pamięci i refleksje, które mi się nasunęły.
Sądzę, że to, co podałam, wystarczy jako zobrazowanie poziomu lecznictwa prowincjonalnego i zestawienie lecznictwo prywatnego i społecznego.
Chodziło mi o podkreślenie rzeczy dla mnie oczywistych a — jak stale stwierdzałam — zupełnie nie zrozumiałych dla laików, a zbyt mało docenianych przez lekarzy.
Medycyna dzisiejsza opiera się nie tylko na słuchawce, termometrze i dobrej woli poszczególnego lekarza, lecz w dużo większym stopniu na szeregu badań pomocniczych, wymagających kosztownych urządzeń, współpracy specjalistów, obserwacji chorego i leczeniu zakładowym, warunkującym ciągłość obserwacji i możliwość wykonywania zabiegów.
Cała ta aparatura jest zbyt skomplikowana by ją mógł posiadać prywatny lekarz i zbyt kosztowna, by ją mógł opłacić pacjent, zwłaszcza chłop.
Bo chłop jest prywatnym pacjentem lekarza prowincjonalnego.
Wszyscy wiedzą, że medycyna nawet wyposażona we wszystkie nowoczesne środki nie wszystko może. Tym mniej może lekarz tych środków pozbawiony. Prawie nic.
Lekarz prowincjonalny odcięty od szpitali i pracowni pomocniczych przeszkodami komunikacyjnymi i ograniczonymi środkami chorego, zmuszony do pracy we wszystkich specjalnościach, do czego nie posiada ani odpowiedniego wykształcenia ani wszystkich potrzebnych środków, nie może pracować na poziomie współczesnej medycyny.