Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/281

Ta strona została przepisana.

wił — panna X została wymeldowana z Ubezpieczalni. Po półtora roku znów choroba nerek dała nawrót i natychmiast też zaczęła panna X. „pracować“ u brata i znów leczyła się na rachunek Ubezpieczalni.
Przykładów podobnych przytoczyć bym mógł setki, wszystkie zresztą analogiczne — gdy ktoś zachoruje, zgłasza się go do Ubezpieczalni i kosztem 3 złotych miesięcznie pozbywa się kłopotu z leczeniem, żądając naturalnie w zamian tych 3 zł wysyłania chorego do klinik, Zakopanego itp.


Choroby weneryczne — problem robotników sezonowych.

W rozmowie z lekarzami stołecznymi odnoszę często wrażenie, iż prowincję, a zwłaszcza wieś — uważa się za oazę, gdzie choroby weneryczne są prawie że nieznane. Było tak może przed setkami lat — dziś, pod względem chorób wenerycznych wieś jest może w gorszej sytuacji niż miasto, gdyż choroby weneryczne rozpowszechniają się równie szybko, lecz nie są ani w części tak intensywnie leczone, jak w miastach. Lekarz prowincjonalny, znając wszystkich mieszkańców swego okręgu, może czynić często ciekawe spostrzeżenia, jakimi drogami zaraza się rozszerza w jego rejonie.
Rolnik R. godzi służącą. Po pewnym czasie zjawia się u mnie żona tego rolnika, skarżąc się na dolegliwości, które przy bliższym zbadaniu okazują się rzeżączką. W międzyczasie zjawia się też i sam p. R., który przyznaje się, iż przez stosunek ze służącą nabawił się powyższej choroby, którą następnie obdarował żonę.
Żona śpi razem z 5-cio letnią córeczką i ta również okazuje się chora. Ale p. R. ma przy sobie ojca, 63-letniego starca, który też nie był widać obojętnym na wdzięki służącej, gdyż w kilka dni po synu, synowej i wnuczce, zjawia się starzec, by również poradzić się co robić z przykrym nabytkiem.
W pobliżu dużej wsi ulokowało się kilku muzykantów obieżyświatów, którzy w czasie zimowym zarabiali grą na weselach i zabawach wiejskich. Muzykanci, jak muzykanci, nie odrzucali okazji korzystania z uciech tego świata, a że przy tym jeden czy dwóch z nich było chorych wenerycznie, więc w krótkim czasie zachorowały od nich trzy siostrzyczki w wieku 16, 17 i 19 lat, które najczęściej spędzały czas w towarzystwie wesołych grajków. Lecz każda z tych dziewcząt miała poza tym całą litanię dalszych adonisów, i wkrótce co dzień poczęło się zgłaszać do mnie po kilku chłopaków zaaferowanych dziwnymi objawami choroby wenerycznej. Każdy z młodzieńców był zaskoczony, gdyż z góry zgadywałem, że choroby nabył u jednej z tych trzech gracji, widocznie każdy uważał się za jedynego na okolicę don Juana — poskromiciela cnoty tych młodych i niewinnych na pozór dziewcząt. W końcu któryś z pokrzywdzonych na zdrowiu wielbiciel dał znać dziewczętom, że są chore, i rekompensując sobie odniesioną na zdrowiu szkodę, wyprawił im porządne lanie.