Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/292

Ta strona została skorygowana.

ra nie fatygowali, bo widzimy przecież, że to zwykłe przeziębienie, ale jakby pan doktór nie przyjechał — to przecież nie dostalibyśmy zasiłku z Kasy Chorych“, Rozumowanie najzupełniej logiczne. Tak więc, aby otrzymać kilka złotych zasiłku, członek Kasy Chorych powoduje bez istotnej potrzeby wydatek kilkunastu złotych na wizytę lekarską, samochód, a w końcu i na jakieś lekarstwo, gdyż jeśli się do chorego już przyjedzie — to jednak trzeba mu też coś przepisać.
Poza tym fakt istnienia zasiłków chorobowych powoduje jeszcze dalsze szkody. W normalnych bowiem warunkach, lekarz jest lekarzem i wie, że jeśli chory zgłasza się do lekarza, to na pewno z powodu jakichś istotnych dolegliwości, i w takim przypadku lekarz głowić się musi jedynie nad zagadnieniem, w jaki sposób postępować, by choremu jak najprędzej pomóc. Natomiast w warunkach Ubezpieczalni — lekarz, gdy styka się z pacjentem — po pierwsze musi zastanowić się, czy dany pacjent w ogóle jest chory, czy też może celem wizyty u lekarza jest tylko uzyskanie poświadczenia niezdolności do pracy i odbierania nie zasłużonych zasiłków chorobowych. Już to samo wytwarza pewną niemiłą atmosferę nieufności, przykrą zarówno dla lekarza, jakoteż i dla ubezpieczonego.
Z praktyki ostatnich lat zauważyłem — że każde ułatwienie i podwyższenie zasiłku — natychmiast odbija się na ilości chętnych do pobierania zasiłku chorobowego. Tak więc uprzednio — w razie wypadku przy pracy — poszkodowani otrzymywali zasiłek od dnia wypadku. To też zgłaszały się legiony „poszkodowanych“, którzy wykazywali mikroskopijne skaleczenie, raczej zadrapanie, względnie niedostrzegalne sińce — żądając, by uznać ich za niezdolnych do pracy. Lecz od dwóch lat rzecz ta uległa poprawie — w razie wypadku tak samo jak w razie choroby — kasa wypłacała zasiłek dopiero od czwartego dnia niezdolności, i gdy dopiero niezdolność na skutek wypadku trwa ponad 4 tygodnie — wówczas dopłaca się dodatkowo zasiłek za trzy pierwsze dni niezdolności. Z chwilą wprowadzenia powyższej reformy — od razu przestali zgłaszać się tacy „poszkodowani“ lecz zajodynowali sobie drobne uszkodzenie i pracowali dalej. Podobnie gdy wysokość zasiłku zmniejszono z 60% na 50% przeciętnego zarobku — wielu wygodnisiów z banalnym katarem, czy też inną niepoważną chorobą — (w czasie której każdy normalny człowiek kontynuowałby swą pracę), również zrezygnowało z prawa pobierania zasiłku i bez szkody pracowało w dalszym ciągu. Jednym słowem — każdy lekarz pracujący w terenie widzi, iż wysokie zasiłki chorobowe — to często premia dla leniuchów i wyzyskiwaczy.
Z drugiej strony podkreślić należy jeszcze raz, że lud nasz wcale nie przywiązuje do zasiłków chorobowych wielkiego znaczenia, a jeśli korzysta z nich, to dlatego, że ustawa takowe przyznaje. W każdym razie — ubezpieczeni żądają w pierwszym rzędzie od Ubezpieczalni bynajmniej nie wysokich zasiłków — lecz sumiennego leczenia. I dlatego gdyby ustawodawca skasował system zasiłków chorobowych (ma się rozumieć przy