objawu, który by potwierdzał możliwość bolesności tej szczątkowej kończyny. Lecz udowodnić komuś, że go coś nie boli, jest niesłychanie trudno.
Jeśli więc Alfred K. będzie dość wytrwały, a przy tym i bezczelny, by procesować się z Ubezpieczalnią — to nie wykluczone, że w końcu wyprocesuje kilkadziesiąt złotych miesięcznej renty z racji wypadku, który zapewne w ogóle nie miał miejsca.
A przecież ubezpieczenie wypadkowe ma niesłychanie doniosłą rorę do spełnienia — zabezpieczyć od nędzy bądź poszkodowanych, którzy na skutek wypadku utracili całkowicie lub częściowo zdolność zarobkową, bądź też — jeśli wypadek pociągnął za sobą śmierć ubezpieczonego — zabezpieczyć choć w pewnym stopniu byt pozostałej po nim rodzinie. Ile widzi się przypadków, kiedy dobrodziejstwo ubezpieczenia wypadkowego łagodzi tragedie powstałe na tle wypadków przy pracy. Tak więc przy przetaczaniu wielkich silników — rusztowanie upada na 56-cio letniego cieślę Stanisława W. i kaleczy go tak, iż po paru godzinach nieszczęśliwy umiera. Pozostaje żona z 4 dorastających dzieci. Dzięki rencie wdowiej prowadzi w dalszym ciągu swe gospodarstwo, wyposaża córki i usamodzielnia synów.
Albo też dwudziestokilkoletni Stefan M. dostaje się podczas pracy między wagony kolejowe, które miażdżą mu prawe ramię, tak iż w szpitalu muszą amputować rękę w stawie ramieniowym. Ze szpitala wychodzi jako kaleka bez prawej ręki. W czasie, gdy ludzie zdrowi nie mogą pracy otrzymać — kaleka tym mniej może liczyć na otrzymanie jakiegokolwiek zarobku. Lecz Stefan M. otrzymuje około 60 zł miesięcznej renty, raz poraz dorywczo zapracuje sobie jeszcze parę złotych i ostatecznie — przy skromnych wymaganiach, potrafi jakoś utrzymać siebie, żonę i dwoje dzieci.
Albo też Franciszek M., starszy już około 60-letni robotnik. Przy pracy wagoniki naładowane wapnem zmiażdżyły mu nogę, tak iż w szpitalu odięto mu ją wyżej kolana. Gdyby nie ubezpieczenie wypadkowe — musiałby zapewne u schyłku swego pracowitego życia iść żebrać, aby nie umrzeć z głodu. Lecz Ubezpieczalnia wypłaca mu kilkadziesiąt złotych miesięcznie i kaleka żyje względnie spokojnie, nie mając obawy o to, że znaleźć się może na bruku bez środków do życia. Zapewne — pomoc Ubezpieczalni byłaby bezsprzecznie znacznie wydatniejsza, gdyby nie pijawki i pasożyty ubezpieczenia wypadkowego, o których mówiłem poprzednio
W ogóle chęć wykorzystywania wszelkich ubezpieczeń jest charakterystyczna w naszym środowisku — pomijając już ubezpieczenia społeczne. Tak np. wielu rolników tutejszych jest ubezpieczonych w prywatnych towarzystwach ubezpieczeń. Zdarzy się często, że pies wyleci na drogę i ukąsi kogoś w łydkę, lub też rozedrze coś z odzieży. Wówczas
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/326
Ta strona została przepisana.