Ma się rozumieć alkohol częściowo też przyczynia się do krwawego przebiegu zabaw wiejskich, przeważnie jednak alkohol dodaje tylko animuszu awanturnikom, którzy przychodzę na zabawę z góry już ułożonym planem wywołania bójki i zmasakrowania upatrzonego z góry przeciwnika. Większe znaczenie ma alkohol dla powstania bójek podczas jarmarków. Na zabawach bije się przeważnie młodzież. Na jarmarkach nato miast bije się już starsze pokolenie. Chłop nasz lubi wykorzystać wszelkie okoliczności dla nadużycia alkoholu.
Żeni się — trzeba sobie wypić, rodzi mu się dziecko, okazja do wypicia, umiera mu żona czy dziecko — trzeba zalać robaka i tak w kółko. To też gdy na jarmarku sprzeda konia czy krowę — to również należy to oblać.
Oblewa się to tak dokładnie, że po jarmarku z dobrych 50% uczestników tegoż jest już porządnie pijanych. Co prawda ustawa nie pozwala sprzedawać wódki w dnie jarmarczne, lecz któżby się o to troszczył.
Gdy dobrze się zacznie kurzyć z czupryn — wtedy znowu idą w ruch pałki i butelki i rzadko który jarmark obejdzie się bez tego, bym nie musiał kilku poszkodowanym zeszywać i bandażować pokaleczone głowy.
Trzecią okazją do bijatyk są zatargi graniczne.
Rośnie sobie np. jabłoń w ogrodzie gospodarza Kaczmarka. Ale gałęzie jej sięgają na ogród sąsiada Woźniaka. Jabłko niezgody spadnie z Kaczmarkowego drzewa do Woźnickowego ogrodu. Dziecko Woźniaka złapie owoc i nie chce go oddać. Od słowa do słowa — wkońcu idą w ruch kije i widły i znów lekarz i sąd ma trochę do roboty. Albo też zakazy używania drogi. Przez pole Nowaka prowadzi prywatna droga, którędy sąsiad Janiak też najlepiej może dojechać na swój kawałek gruntu.
Ale niech tylko spróbuje! Zaraz rodzina „pokrzywdzonego“ Nowaka uzbroi się w widły i cepy i tymi argumentami przekona Janiaka o tym, że droga jest prywatną własnością Nowaków i biada najeźdźcy, który zechce pogwałcić święte prawo własności drogi. W bójkach zabawowych, jarmarcznych i granicznych biorą udział mężczyźni.
Dla kobiet zarezerwowane są bójki, wywołane przez dzieci. Jak się one odbywają? Dzieci kilku rodzin bawią się wspólnie i jak to jest u nich w zwyczaju — popychają się i przewracają wzajemnie. Ma się rozumieć po kilku minutach wszystkie otrzymane ciosy są już zapomniane i pogodzone, dzieciaki wesoło się znowu bawią. Lecz jeśli w międzyczasie jakaś przeczulona matka zobaczy, że sześcioletni Janek uderzył jej pięcioletniego Franka — to nie może matczyne serce wytrzymać krzywdy swej pociechy. Łapie więc przestępcę Janka i natarga mu uszów lub też obdarzy klapsami. Janek zaleje się łzami na krzywdę doznaną od matki swego towaszysza zabaw. Leci więc do swej matki ze skargą. Ta łapie miotłę lub pogrzebacz i leci na pole walki.
Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/373
Ta strona została przepisana.