Strona:Pamiętniki lekarzy (1939).djvu/446

Ta strona została przepisana.

giczne. Chory zmieniając lekarzy marnował czas i własne nerwy — jedynych swych sprzymierzeńców. Pogoń za cudotwórcą czy za błyskotliwością przypominała ucieczkę przed własnym cieniem w objęcia śmierci.


Najmilsi pacjenci.

Najmilszą i świadomie wyróżnianą przeze mnie kategorią pacjentów są dzieci. Przyjmuję ich w mych godzinach badań od jednego do kilkunaściorga dziennie. Od kilkotygodniowych do kawalerów i panienek. Staram się zawsze czynić im honory. Przyjmuję najpierw poza kolejnością. Dorośli krzywią się nieraz na okazywanie takich względów. Nie zawsze mam możność i czas wyjaśniać motywy tego wyróżniania. Ale pocieszam się, że przecież wszyscy nie zawsze rozumiemy logikę wydarzeń, które obserwujemy, lub w których uczestniczymy. Dziecko jest jak gąbka: wchłania w siebie wszystko i potrzebne i szkodliwe. Choć mamy własną olbrzymią higieniczną poczekalnię, jednak wolę dmuchać na zimne i nie narażać dziecka na czekanie wśród dorosłych. Dziecko jest bardziej wrażliwe niż dorosły i, jako bardziej ruchliwe, denerwuje się czekaniem bardziej niż dorosły. Rzadko które potrafi opanować nudę czekania i zaczyna płakać. Rozpocznie bek jedno, to natychmiast przez sympatię drze się całe towarzystwo. Zapłakane, gdy wejdzie do mroku pracowni, wpada w przerażenie — umęczy siebie, matkę, laborantkę i mnie. Każde dziecko dozna jeszcze w życiu dość goryczy, gdy dorośnie, więc unikajmy wyświadczania mu przykrości, których można zaoszczędzić bez szkody psychicznej.
Dzieci mają różny sposób bycia i zachowania się.
Najmilsze to te, które wychowują się wśród licznego rodzeństwa. Cechuje je karność i opanowanie, a często grzeczność i uprzejmość. Są to dzieci uspołecznione i towarzyskie. Badanie idzie gładko i sprawnie.
Druga kategoria to rozpieszczone i rozkapryszone jedynaki. Trzeba umieć z nimi dyplomatyzować lub stoczyć walkę psychiczną. Gdy to zawodzi, wówczas wymierzony przez matkę klaps staje się pomostem do zgody i porozumienia. Ta kategoria dzieci posiada zazwyczaj wiele wdzięku dzieci zrodzonych z miłości.
Wyjątkowo wyodrębniającą się grupą są dzieci żydowskie. Wszystkie omal bez wyjątku strachliwe, nerwowe, wrzaskliwe, gwałtowne, despotyczne i rozkapryszone do histerii. Tyranizują swych ślepo zakochanych i do obrzydliwości uległych im rodziców. Przynajmniej co drugie obsika. Ne do rzadkości należy zostawianie brzydkiej wizytówki przez bardziej niesfornego bachora.
Dość oryginalnie zachowuje się liczna grupa nazwana przeze mnie „pożraczami metalu“ dzieci, które połknęły zabawkę albo monetę. Zjawia się taki berbeć i zachowuje z całą powagą, jakby chciał demonstracyjnie wykazać pogardę dla monet. Wy starsi niepokójcie się, a ja mam pieniążek gdzieś.