Zembrzyce leżą całe przy głównym gościńcu. Mieszkańcy jeżdżą i handlują.
Stryszawa rozrzucona po górach. W lecie chłop ciężko pracuje. W zimie przy babie w łóżku leży. Gdzie pójdzie na taką zadymkę po takim śniegu. Odległość ze Stryszawy do Zembrzyc wynosi kilkanaście kilometrów.
Różnica o kilka wieków.
Kultura potrzebuje wygodnych dróg, dobrego gościńca.
Po kamienistych ścieżkach w zimie zawianych śniegiem do wsi nie dojdzie.
7-letnie dziecko ubezpieczonego jadło gruszkę.
Wypadek nierzadki. Normalna gruszka idzie potem do przełyku i do żołądka. Ta wpadła do krtani. Widać kawałek gruszki jak na dłoni w lusterku. Tkwi między strunami głosowymi. Dla oddychania została wąska szparka. Dziecko się dusi. Wysyłam dziecko do Krakowa do szpitala, lecz matka protestuje. Przecież są koszta. Wprawdzie szpital zapłaci Ubezpieczalnię, lecz co z biletem. Uspakajam ją, że zwrot kosztów podróży otrzyma. Nie wierzy. Kto jej zaręczy, że Ubezpieczalnia odda jej później pieniądze? Nie może ryzykować 10 zł. „Powinni dawać naprzód — mówił rozgniewana. Co to za porządek w tej Kasie. A może mi pani da na drogę? — powiada. Przecie pani prędzej zwrócą, niż mnie“.
Musiałam jej dać na drogę, inaczej nie mogła ryzykować.
Gdy ktoś kaszle i gorączkuje od kilku miesięcy, wiadomo, że się przeziębił. Dmuchnął na niego wiatr.
Wszyscy wiedzą u nas na wsi, że wiatr jest bardzo niebezpieczny i szkodzi zdrowiu. Najczęściej wywołuje rzeżączkę. Każdy, kto przychodzi do lekarza z tryprem, dostał go z wiatru: oddawał mocz na świeżym powietrzu staropolskim zwyczajem. Wiatr mu zaszkodził. To samo powoduje ostry kamień, na który się mocz oddaje. Trzeba zawsze wybierać gładki. Nie trzeba wierzyć w to, co mówią doktorzy, że rzeżączkę wywołują zarazki. Jakieś tam gonokoki. Jakby to było możliwe, żeby się jeden człowiek od drugiego chorobą mógł zarazić? A skąd ten pierwszy dostał? Obrazi się każdy, kiedy się mu powie, że ma rzeżączkę od kobiety. Albo kobieta od mężczyzny. On przecież z nikim nic nie miał. Ona również. To wiatr wszystkiemu winien.
Nie zawsze dmucha wiatr na tak nieprzyzwoite części ciała. Na Magdalenę F. dmuchnął wiatr widocznie górą. Dlatego gorączkuje, kaszle i pluje krwią. Ma jednym słowem gruźlicę.