Strona:Pan Beksalski.djvu/17

Ta strona została uwierzytelniona.
—   15   —

spokojnej... Poproszę mamusi, żeby mi dała inny pokoik... Uczyć się wcale nie mogę... Byle powód, a czasem, i to najczęściej, bez powodu — piszczy, szlocha, jakby mu kto krzywdę wyrządził...

Kocio.

A teraz czego płakał?

Cesia.

Uczył się geografji... Naraz wyczytał, że gdzieś w Afryce rośnie kakao z którego się robi czekolada... Zaraz w płacz!... Pytam się go czego? A on mówi, szlochając:
— Jakżem nieszczęśliwy, że się nie urodziłem w tej Afryce... ja tak lubię czekoladę, tak za nią przepadam... tambym miał ilebym zechciał!... — I tak dalej i dalej... beczał i beczał bez przerwy,