Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/106

Ta strona została uwierzytelniona.

téż on go kocha za to! Co chcesz? — Znać na moim narzeczonym odległe pustynie, długą samotność i długie cierpienia. Gdy jednak zacznie rozsnuwać przedemną swe życie, doprawdy, zdaje mi się, że kocham bardzo tego żelaznego człowieka. Żebyś wiedziała, jak on nieśmiało, a jednak serdecznie wypowiedział co czuje dla mnie, a potém dodał, iż wié, że jego ręce zaszorstkie....

Czeska.

Nie zaszorstkie, bo poczciwe. Po tém, co o nim mówisz, całą mu duszą sprzyjam.

Stella.

A jednak, mateczko, mimo tego wszystkiego czuję się czasem bardzo nieszczęśliwa.

Czeska.

I co to jest, Stelko? dlaczego?

Stella.

Dlatego, że chwilami nie możemy się zrozumiéć wzajemnie. Uczucia, mateczko, są dwojakie: jedne jak skały potężne i niewzruszone, drugie jak strumień, w którym się przejrzéć można. Otóż gdy patrzę na uczucia Jerzego, widzę ich ogrom i niewzruszoność, ale dusza moja nie odbija się w nich jak twarz w przejrzystym strumieniu. Ja go kocham, to prawda, ale chwilami zdaje mi się, że jeszcze mocniéj kochaćbym mogła, że nie kładę wszystkich sił serca w to przywiązanie, i wtedy to czuję się nieszczęśliwa....