Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/107

Ta strona została uwierzytelniona.
Czeska.

Ależ ja bo tego nie rozumiem prawie. Biorę życie poprostu: kocham, lub nie. Ej Stelko! świat jest tak mądrze urządzony, a Bóg tak dobry, że nic łatwiejszego jak szczęście. Nie trzeba tylko plątać spraw Bożych. Cicho, dziecko! Jesteś zakochana aż strach! Co tam!

Stella.

O! właśnie czego mi było trzeba, to téj ufności w przyszłość, tego twojego optymizmu. Wiedziałam, że się namarszczysz kochana weredyczko i powiesz: co tam. Zaraz mi rzeźwiéj i weseléj. Boję się tylko trochę naszego doktorka. Ale co to? (patrząc przez okno) To nasi panowie: pan Jerzy i hrabia Drahomir!

Czeska.

(patrząc przez okno) Ślicznie wygląda twój przyszły; ale i hrabia Drahomir także. Dawno on bawi u Jerzego?

Stella.

(patrząc przez okno) Od dwóch tygodni. Pan Jerzy prosił go umyślnie.... Idą już.

Czeska.

A serduszko tam: puk, puk?....

Stella.

Nie sprzeciwiaj się, niedobra.