Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/113

Ta strona została uwierzytelniona.

dusza dumna, choć bita nieszczęściem jak młotem wstydzi się jęknąć i ból w sobie zamyka, a ztąd czuje zmęczenie wielkie. Doprawdy, czasem nie było koło mnie jednéj żywéj istoty....

Czeska.

Bóg był, panie, nad gwiazdami.

Jerzy.

O! to co innego. Ale serce rzucone na ziemię, musi kogoś na ziemi kochać i miéć przy sobie. Więc całą tą potrzebą kochania, prosiłem Boga, by mi pozwolił kogoś kochać. Wysłuchał mnie i dał mi ją. Czy mnie pani rozumie teraz?

Czeska.

O, rozumiem!

Jerzy.

Jak szybko zmieniło się wszystko potém. Odziedziczyłem tu majątek i mogłem doń wrócić; potém poznałem księżniczkę i teraz kocham ją, jak spełnioną prośbę modlitwy, jak zapłatę za niedolę, jak moje serdeczne wszystko na świecie. O! bądź pani spokojna.

Czeska.

Będę. Doprawdy, że mi się chce płakać. Mój zacny panie Jerzy, bądź dobréj myśli. Pan jesteś wart Stelki i ona będzie z panem szczęśliwa. Moja złota, kochana Stelunia!....