Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/137

Ta strona została uwierzytelniona.

borcy, to jeszcze owce, ale my chcemy z owiec ludzi zrobić i w tém nasza siła. Przeciwny obóz będzie wył, wściekał się, obrzucał nas błotem, podkopywał, czernił, ale i my mamy ostre zęby. Po naszéj stronie słuszność, inteligencya, nauka — po ich herby, które myszy jedzą. Co do mnie, gdybym nie czuł, że w zasadach moich leży prawda i postęp, pierwszy plunąłbym na wszystko i poszedł do klasztoru.

Józwowicz.

A jednak jeśli teraz nie wygramy, to będzie fatalne, Antoni.

Antoni.

Jestem pewny, że pobijemy. Między nimi tam popłoch, jakby już po klęsce! Tyś straszny dla nich kandydat! Ale jeden tylko współzawodnik niebezpieczny: Husarski, szlachcic bogaty i popularny. Drugi, Miliszewski, to dla ciebie korzyść. Rozdzielili się tylko stawiając jego kandydaturę. Sam téż im to trochę podszepnąłem.

Józwowicz.

Raz dostawszy się do sejmu, postaram się o wpływ.

Antoni.

I zagarniesz go. Wierzę i dlatego nie żałuję pracy. Cha! cha! „Zabrali nam już wszystko — mówił wczoraj w klubie hrabia Hornicki — znaczenie, pieniądze, nawet dobre maniery.” — No, ja tam przynajmniéj nie zabrałem im dobrych manier. Niech ich tam dyabli wezmą!