które się troska. Uspokój pani moje obawy: oto wszystko czego żądam.
Jakie obawy? Ja nie wiem...
Obawy, których wypowiedzieć prawie nie śmiem. Od czasu jak tu jestem, oczy moje nie odwracają się od pani, i im więcéj się wpatruję, tém więcéj się lękam. Pani boisz się przyszłości, pani nie patrzysz w nią z ufnością i nadzieją.
Niech mi pan pozwoli odejść....
Nie, pani. Ja mam prawo pytać, a jeśli pani nie śmiesz spojrzeć w głąb swego serca, to mam prawo i powiedzieć, że to słabość i brak odwagi; a taką grzeszną słabość płaci się późniéj własném i cudzém szczęściem. I ja cierpię, pytając, ale trzeba — trzeba. Słuchaj mnie, pani, w kim jest choć cień wątpienia, ten myli się co da natury swych uczuć.
Doktorze!... Alboż można się tak mylić?
Można. Czasem wziąć można sympatyą, współczucie i litość za miłość.