Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/165

Ta strona została uwierzytelniona.
Jan.

Dziękuję. Ale późniéj, jabym się chciał z doktorem widzieć.

Józwowicz.

Do usług. (Jan idzie ku drzwiom, we drzwiach potrąca go Antoni).

Antoni.

Przepraszam.

Jan.

Pardon! (zakłada binokl, przypatruje mu się z ciekawością, potém odchodzi).

Antoni.

(do Józwowicza) Szukałem cię w twoich pokojach i nie znalazłem, wpadam więc tu, bo mi powiedziano, że tu jesteś. Słuchaj! ogromnie ważne rzeczy! (spostrzegając Podczaskiego). Jakto? pan, nasz przeciwnik, tu?

Podczaski.

(na ucho do Antoniego) Nie przeciwnik już, panie dobrodzieju.

Antoni.

(patrząc na niego przez chwilę) A! tém lepiéj. Ale zostaw nas pan teraz samych.

Podczaski.

(n. s.) Oj, źle! (głośno) Polecam się pamięci panów dobrodziejów (n. s.) Dyabli wzięli sto reńskich (wychodzi).

Antoni.

Czego ten tu chciał?