Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/172

Ta strona została uwierzytelniona.
Józwowicz.

A zatém, czy ona kocha narzeczonego?

Czeska.

Co pan mówi, doktorze? Inaczéj nie byłaby narzeczoną. Doprawdy, że wy wszystko lubicie tak brać na rozum, że czasem więcéj niż się powinno mieścić. Kogożby miała kochać? Naturalnie, że skoro jest narzeczoną, to kocha. Ja to uważam za tak proste, że nawet nie mówię więcéj o tém ze Stelką.

Józwowicz.

Powiadasz, pani: nie mówię więcéj, zatém była mowa poprzednio.

Czeska.

Tak jest. Mówiła mi, że nie wié czy go dość kocha. Ale bo to mój panie, każda czysta dusza obawia się, czy spełnia jak należy obowiązek. Co téż panu mogło przyjść na myśl.

Józwowicz.

(kłaniając się) To tylko chciałem wiedzieć (n. s.). Szkoda tu czasu!


SCENA V.
Ciż — Jan Miliszewski.
Jan.

Dotychczas nie mogłem znaleźć mamy. Dzień dobry pani! Może przeszkadzam?

Czeska.

Nie, my już skończyliśmy, (do Józwowicza) Ona spełni obowiązek: niech pan będzie spokojny.