Ta strona została uwierzytelniona.
Józwowicz.
Miliszewski poleciał wyzwać na pojedynek Pretwica.
Antoni.
Co znowu? czy oni powaryowali?
Józwowicz.
W piękném świetle stanie przed nią Pretwic, ten rycerz bez skazy, jeśli będzie miał awanturę z takim głupcem. W piękném świetle!
Antoni.
To tyś tak nakręcił?
Józwowicz.
Jak powiedziałem ci: dopomagam naturze.
Antoni.
Dopomagajże sobie, a ja zmykam.
Józwowicz.
Bądź zdrów! Albo nie: idę z tobą, nie mogę dopuścić, by awantura poszła zadaleko.
Antoni.
Chciałem ci jeszcze powiedzieć, że z twoich pieniędzy kupię jeść moim pędrakom. Oddam ci późniéj: pozwalasz?
Józwowicz.
Jak możesz pytać, Antoni? (wychodzi).