już nic nie chcę. Znasz ją dawniéj odemnie, więc udałem się do ciebie, jako do jéj i mego przyjaciela. Odpowiedziałeś mi drwinami. W oczach błyszczy ci nienawiść do mnie, choć nie uczyniłem ci nic złego, a powitałem pierwszy jak dawnego kolegę. Sądź sam! Jabym miał większe prawo spytać: czego chcesz odemnie, gdyby nie to, (z dumą) że mi to wszystko jedno (wychodzi).
Zobaczymy.
Umyślny od pana Antoniego przyniósł list.
Dawaj. (Służący wychodzi. Józwowicz patrząc na drzwi, któremi wyszedł Jerzy) Oh! i ja już nie panuję nad nienawiścią. Zgniotę cię w proch, i teraz przed niczem się nie cofnę!.... (rozrywa gorączkowo pieczątkę). Przekleństwo! muszę tam jechać jeszcze dziś!
(wchodząc żywo) Doktorze, szukam pana po całym domu.
Co się stało?