Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/204

Ta strona została uwierzytelniona.
Józwowicz.

Piękny frazes! Czy pan nie rozumiesz jakie tu światło padnie na nią, gdy wyjedziesz nagle, bez pożegnania i bezpowrotnie. A przytém ona jest chora i pańskiego wyjazdu może nie przeżyje.

Drahomir.

Nie widzę wyjścia....

Józwowicz.

Jest tylko jedno. Wynajdź pan powód, pożegnaj ją spokojnie i powiedz, że wrócisz. Inaczéj może to być dla niéj cios nad siły. Trzeba jéj zostawić nadzieję. Ona nie powinna niczego się domyślać. Potém może oswoi się z nieobecnością pana, może zapomni....

Drahomir.

Niech lepiéj zapomni.

Józwowicz.

Dołożę wszystkich sił by się to stało. Pierwszy rzucę garść ziemi na pańską pamięć.

Drahomir.

Cóż więc mam czynić?

Józwowicz.

Wynaleźć powód, pożegnać ją, zapowiedzieć wszystkim powrót, i wyjechać. Jerzy również niéma wiedzieć o niczém.

Drahomir.

Kiedyż mam ją pożegnać?