Jestem uczciwym człowiekiem.
(wchodzi) Posłaniec przyniósł list z Miliszewa.
Dawaj. Odejdź! (rozrywa pieczątkę i czyta). „Pojedynek odbył się. Pretwic nie żyje” (po chwili) A a!....
Nim odejdę, winienem ci odpowiedź, boś mnie pytał, co znaczy, że się oddalam. Służyłem ci wiernie jak pies, bom wierzył w ciebie. Ty umiałeś mnie użyć, a może i zużyć. Wiedziałem, żem był narzędziem, ale ja o takie rzeczy nie dbam; jednakże teraz...
Teraz opuszczasz sprawę?
O, ty mnie nie znasz. Cobym robił na świecie, gdybym ją opuścił. A zresztą, czy sądzisz, że sprawa to ty jeden? Ja nie opuszczę jéj dlatego, żem się zawiódł na tobie. Ale chodzi mi o co innego. Byłem tak głupi, żem się do ciebie przywiązał, a teraz żal mi tego, bo jako człowiekowi prywatnemu, muszę powiedzieć ci: przebrałeś miarę, na złe użyłeś téj siły, która jest w tobie. O! wiem, wiem, możeby dla mnie korzystniéj było nie mówić ci tego; może czepiać się ciebie, to przyszłość dla takiego odrapańca jak ja, który niebardzo ma co w domu dać jeść żonie i dzieciom. Ale nie mogę! dalibóg, nie mogę! Goły