Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/276

Ta strona została uwierzytelniona.

— Słuchaj! Ja się boję... Mów, co chcesz, a ja się będę modlił...
— To się módl!
— Ojcze nasz, któryś jest w niebie, święć się Imię Twoje, przyjdź królestwo Twoje...
Łkanie przerywa nagle słowa młodego jeńca... wszelako słychać jeszcze przerywany głos:
— Bądź... wola... Twoja!...
— O, Jezu! wyje coś w piersiach Bartka. O, Jezu!...
Nie! on już nie wytrzyma dłużéj! Chwila jeszcze, a krzyknie: „Paniczu! toć ja chłop!....” Potém przez okno... w las... Niech się dzieje co chce!
Nagle od strony sieni dają się słyszeć miarowe kroki. To patrol a z nim podoficer. Zmieniają straże!
Nazajutrz Bartek od rana był pijany. Następnego dnia także...

∗             ∗

Ale w dalszych dniach przyszły nowe pochody, potyczki, marsze... i miło mi oznajmić, że nasz bohatér wrócił do równowagi. Po owéj nocy zostało mu tylko trochę zamiłowania do butelki, w któréj zawsze można znaleźć smak, a czasem i zapomnienie. Zresztą w bitwach bywał jeszcze okrutniejszy, niż dotąd, zwycięztwo szło w jego ślady.