Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/290

Ta strona została uwierzytelniona.

Bartek przystąpił do niego bardzo blizko.
— Za co ty mi, Niemcze, dziecko bijesz? was? — spytał.
Pan Boege odstąpił od niego kilka kroków, zmierzył go oczyma bez cienia bojaźni i rzekł z flegmą:
— Won, polska „turnia!”
— Za co dziecko bijesz? — powtórzył Bartek.
— Ja i ciebie bić, polska „chama.” Teraz my wam pokażemy, kto tu pan. Idź do dyabel, idź na skargę do sąd... precz!.
Bartek schwyciwszy nauczyciela za ramię, począł potrząsać nim silnie, wołając chrapliwym głosem:
— Wiesz, com za jeden? wiesz kto Francuzów sprał? wiesz, kto ze Steinmecem gadał? Za co dziecko bijesz szwabska plucho?
Rybie oczy pana Boego wylazły na wierzch, nie gorzéj Bartkowych, ale pan Boege był silny człowiek i postanowił jednym zamachem uwolnić się od napastnika....
Zamach ten ozwał się potężnym policzkiem na twarzy zwycięzcy z pod Gravelotte i Sedanu. Wtedy chłop stracił pamięć. Głowa Boegego wstrząsnęła się dwoma nagłemi ruchami, przypominającemi ruch wahadła, z tą różnicą, że wstrząśnienia były przerażająco szybkie. W Bartku znów zbudził się straszliwy pogromca turkosów i żuawów. Napróżno dwudziestoletni Oskar, syn Boegego, chłop równie silny jak ojciec, pospieszył mu z pomocą. Zawiązała się walka krótka, straszna, w któréj syn padł na ziemię, a ojciec uczuł się wyniesionym w powietrze. Bartek, wyciągnąwszy ręce do góry, niósł go sam nie wiedząc dokąd. Na nieszczęście pod chałupą stała beczka z pomyjami, skrzętnie zlewanemi dla świń przez panią