Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/302

Ta strona została uwierzytelniona.

— Cicho, głupi — odrzekła Magda. — O, tom się zadyszała! O Jezu!... Poszłam się pani pokłonić, patrzę wyszła do mnie jak królewna jaka, młodziusieńka, kiéj łoński kwiateczek, śliczniuchna jak ta zorza... A to upał! a tom się zadyszała!....
Magda podniosła fartuch i poczęła obcierać twarz spoconą. Po chwili mówiła znów przerywanym głosem:
— Suknię-ci miała jak ten chaber niebiesiuchną.... Podjęłam ją pod nogi i rączkę mi dała.... pocałowałam, a rączki to ci ma pachnące i maluśkie jak u dziecka!.... Dycht jaka święta na obrazku i dobra jest i wyrozumiała na biédę ludzką. Poczęłam ją prosić o poratowanie.... Żeby jéj Bóg dał zdrowie!.... A ona powiada: „Co w mojéj mocy, powiada, to zrobię.” A głosik to ci ma taki, że jak przemówi, to cię aż słodkość ogarnie. Tak dopiéro ja poczęłam prawić, jaki to w Pognębinie naród nieszczęśliwy, a ona powiada: „Ej, nietylko w Pognębinie....” i dopiéro ja się rozbeczałam i ona téż. Aż pan nadszedł, zobaczył, że ona płacze i jak ją weźmie całować gęba nie gęba, oczko nie oczko. Panowie nie takie jak wy! Dopiéro ona mu powiada: „Zrób co możesz dla téj kobiety.” A on powiada: „Wszystko na świecie, czego zechcesz.” Niechże ją Matka Boska błogosławi, oną jagódkę złotą; niech ją na dzieciach błogosławi i na zdrowiu. I zaraz pan powiada: „Zawiniliście ciężko, boście się w niemieckie ręce podali, ale, powiada, poratuję was i na Justa dam.”
Bartek począł drapać się w kark.
— Dyć pana téż Niemcy mieli w ręku.
— No to co! ale pani bogata. Państwoby teraz