Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/56

Ta strona została uwierzytelniona.

żne przed owemi głosami precz od nich umykają. Pijaństwo jest u nich wielkie, bo choć wina pić im nie wolno, przecie się kobylém skisłém mlekiem zalewają, które gorzéj niźli wino do głowy idzie. A wtedy źli są i okrutni, tak, że jeńców zabijają, mękami ich wpoprzód zmorzywszy. Z chrześciańskich narodów, Genueńczykowie i Wenecyanie z nimi handlują, do różnych miast, które jeszcze starożytni, scilicet Graeci budowali, na nawach swych przybijając. Ci im nad wszystko lampki pergaminowe różnych kolorów przywożą, które oni łojem baranim napuściwszy i świeczki w środek zapalone włożywszy, na grobach i kościołach swych w nieskończonéj liczbie wieszają i wonnościami kadzą. Od onych świateł białych, różowych, zielonych i modrych, jakoby w powietrzu nocą wiszących, cudny jest widok, który każde oczy mógłby uradować, gdyby na chwałę Bożą był obrócony.
Ale oni właśnie wtedy sprosności dopuszczają się największych. Księża ich są zarazem czarownikami i ze złemi duchami w komitywę wchodzą. Gdy wyprawa wyjdzie na rabunek, oni to noce ciemne czynią, a dniem mgły wielkie podnoszą, aby kosz przed pogonią mógł ujść bezpiecznie. Ludu na Perekopie i w całym Chersonesie nie masz tyle, ile w Rzeczypospolitéj mniemają, ale co jest, to wszystko do wojny się używa, nie zaś ze stanu tylko ślacheckiego. Na głód, chłód i trudy bardzo są wytrzymali, bo z młodu goło chodzą, od czego téż skóra staje się na nich czarna. W bitwie jednak zbrojnym mężom dostać nie umieją, z któréj to przyczyny wojna ich na fortelach więcéj niźli na męztwie polega, i na tém, by napaść, złupić i coprędzéj uciekać. Szczególniéj na widok pan-