Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (1883) t. 5.pdf/92

Ta strona została uwierzytelniona.

groszy. Choćbyś i piechotą do Leszczyniec poszła, to trafisz, bo on cię zaprowadzi.
Kapuścińska zaczęła śpiewać:

„W cieniu swych skrzydeł zachowa cię wiecznie.
Pod jego pióry — uleżysz bezpiecznie.”

— Cichojcie! — zawołała Kulikowa. A potém znów do dziewczyny:
— Ty głupia, wiesz kto je nad tobą?
— Jamioł — odrzekło cienkim głosem dziecko.
— Sieroteńko–że ty, jagodko ty, robaczku ty Boży! Jamioł ze skrzydłami — mówiła w zupełném już rozczuleniu Kulikowa i porwawszy dziewczynkę, poczęła ją przyciskać do swéj poczciwéj choć pijackiéj piersi.
Dziewczynka rozpłakała się teraz. Może w jéj ciemnéj główce i w sercu, które nie umiało nic jeszcze rozeznać, budziło się jakieś rozeznanie w téj chwili.
Szynkarz spał już w najlepsze za szynkwasem, na knotach łojówek narosły grzyby; kataryniarz przestał grać, bo go bawiło to, co widział.
Nastała cisza, którą przerwało nagle chlupotanie końskich nóg w błocie przed drzwiami i jakiś głos, który zawołał na konie:
— Prrr!
Do szynku wszedł Wojtek Marguła z zapaloną latarką w ręku, postawił latarkę, począł „zabijać” ręce, by je rozgrzać i wreszcie rzekł do szynkarza...
— Dajta-no półkwaterek!
— Marguła, kasztanie! — zawołała Kulikowa — weźmiesz dziewczynę do Leszczyniec.