Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/118

Ta strona została uwierzytelniona.
—   110   —

Błogosław Bóg twój mroźny szron,
Dżon Anderson, ty mój!

Dżon Anderson, mój drogi Dżon!
Pięliśmy się w granity;
Niejeden słodki dzień, o Dżon,
Był dla nas w blask spowity!
Dziś schodźmy razem w dół, o Dżon!
Wspólny nas przygniótł znój:
Razem ostatni znajdziem schron,
Dżon Anderson, ty mój!




MA LUBA MARYJA.
 

Staw mi na stole wina dzban,
Do drogiej racz mi nalać szklanki,
Nim pójdę w świat, wychylę ją
Na zdrowie lubej mej kochanki!
U tamy Leithy czeka łódź,
Dziko się zrywa wichr i wyje,
Statek Berwicku rzuca brzeg,
Czas lubą żegnać już Maryję!

Już podźwięk surm wydzwania szturm,
Już gęste błyszczą się oszczepy;
Wojenny czas w dal wzywa nas,
Gdzie dyszy krwawy bój i ślepy.
Lecz nie krzyk burz z lądów i mórz
Sprawia, że jeszcze tutaj żyję,