Tak dzień po dniu bez wiatrów tchu, |
|
Gdzie wzrok twój padł, tam wody świat, |
Następuje pomszczenie albatrosa. |
I morza głąb’ snać gniła już! |
|
A wśród tych mąk, gdzieś spojrzał, wkrąg |
|
A w naszych snach, nieszczęścia duch |
Towarzyszył im jakiś duch; jeden z tych niewidzialnych mieszkańców naszego planety, nie pochodzących ani od dusz ani od aniołów; o czem dowiedzieć się można u Żydowina Józefa i u konstantynopolskiego platończyka Michała Psellusa. Duchów tych jest mnoga liczba i niema lądu ani morza, gdzieby nie było z nich jednego lub więcej. |
U wszystkich nas wyschnięta krtań, |
|
Ach! co za wzrok mi każdy śle |
W rozpaczy swej załoga okrętowa chce całą winę zwalić na |
Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/149
Ta strona została uwierzytelniona.