Strona:Poeci angielscy (Wybór poezyi).djvu/424

Ta strona została uwierzytelniona.

Senne, zmęczone światłem, co ich brzegi
Zlewał purpurą, płynęły obłoki
Nad drzew szczytami; leniwe szeregi
Nocy wyprzedzać jął szybkimi kroki
Jakiś planeta: ongi tak zapewne
Spieszył oglądać Dziewicę-Królewnę.

Kiedym ją ujrzał, rzekłem, wznosząc modły:
O wiosno piękna! wiosno dobrotliwa!
Lat moich matko! tak mnie twe uwiodły
Czary, że serce k’tobie się li zrywa,
Ty krwi mej ogniu, najdroższa ma w świecie
Żądzo, owocu mego cudne kwiecie!

Z latami piękność Twoja się nie zmniejsza,
Po każdej zimie w świeższej wstajesz szacie,
A miłość moja coraz posępniejsza,
Z każdą godziną zdąża ku zatracie;
Im więcej kochać uczym się od ciebie,
W tym większym smutku ten nasz duch się grzebie.




ŚNIEG W LONDYNIE.
 

Ludzie posnęli; śnieg jął padać świeży,
Szeroką płachtą gród odziewa szary,
Chyłkiem, bez przerwy sypie, warstwą leży